Zrazy z zarazy

Zrazy z zarazy
Starym już jestem Krzysiem. 
Pamiętam stan wojenny, kiedy to stałem wraz z dziadziusiem w różnych kolejkach do pustych sklepów, albo plułem do torebki babie, która wepchnęła się przede mną do kolejki po chleb. Pamiętam też radosny 1 maja 1986 roku, gdy po barwnym pochodzie (dziwiąc się nieco metalicznemu posmakowi w ustach) ruszyliśmy wesoło żłopać płyn Lugola, coby nas - dzięki wysiłkom radzieckiej atomistyki - szlag nie trafił.
Cudne to były czasy, gdy podziw i szacunek chłopo-robotniczego kolektywu wzbudzał obywatel przyozdobiony - niczym cekaemista taśmą naboi - sznurem z rolkami papieru toaletowego przewieszonymi przez pierś. Wierzcie mi, że złoty, kilogramowy łańcuch nie wzbudza dziś takiego szacunu na dzielni, jak wówczas rolka owego papierowego skarbu o właściwościach kostki ściernej granulacji 80.
I wróciły wspomnienia z lat młodości!
Puste półki oraz widok obywatelek i obywateli targających pod jedną pachą wór ziemniaków i reklamówkę konserw, a pod drugą paczkę z papierowym rajem dla pupy o zapachu lawendowym sprawił, że łezka w oku się temu Krzysiu zakręciła.
I to w sumie jedyny plus wirusowej pandemii, którą mamy zaszczyt wspólnie przeżywać.

Zdrówka wszystkim gorąco życzę :-)

Komentarze
Brak komentarzy...
Podpis:
E-mail:
Strona WWW (bez http://):
Komentarz:
Pola z gwiazdką muszą być wypełnione. Email nie jest publikowany.