Literacka budowlanka

Literacka budowlanka
Dałem się w końcu sam sobie namówić i coś napisać. 
Oczywiście drobne grafomańskie incydenty zdarzały mi się już wcześniej i na dysku zalega kilka plików z rozpisanymi planami, a nawet luźnymi fragmentami różnych historii. Tak się jednak dotąd szczęśliwie składało, że żadnego z tych projektów nigdy nie pociągnąłem dalej, czyli mówiąc kolokwialnie „nie dowiozłem”.
Tym razem coś się ze mną porobiło, coś zjadłem nieświeżego albo czegoś dobrze nie pogryzłem i jakimś cudem wymęczyłem gotowy tekst. Być może miał na to wpływ fakt, że ów tekst rzeźbiłem na motywach powszechnie znanej historii, a owa źródłowa historia nie była też zbyt długa. 
Tak czy siak – stało się.
Niestety zaplanowałem ową historyjkę opatrzyć ilustracjami w nieco większej ilości i tu niespodziewanie pojawił się problem, a dokładniej problem architektoniczny. Wszak gdy w tekście pojawi się jakaś budowla wypadałoby, aby jej wygląd odpowiadał jako-tako opisowi. Wewnątrz i na zewnątrz oczywiście.
Bawię się więc teraz w architekta i designera wnętrz, dziękując samemu sobie, że to tylko jedna taka rudera. 
I po co mi to było?
A może to też wrzucić do szuflady? ;-)

Komentarze
Brak komentarzy...
Podpis:
E-mail:
Strona WWW (bez http://):
Komentarz:
Pola z gwiazdką muszą być wypełnione. Email nie jest publikowany.