Na żywym organizmie

Na żywym organizmie
Dziś o poranku zwlokłem swą doczesną formę z łoża i przetarłszy zaspane oczęta gąbką do naczyń, rześki i odświeżony, pognałem chwiejnym krokiem ku marketowi „Stonka”, by nabyć drogą kupna wiktuały niezbędne do przetrwania mego organizmu.
Bez przeszkód dotarłem do stoiska z pieczywem (ma się ten instynkt gołębia), gdzie pozyskałem bułkę kajzerkę w liczbie sztuk 1 (słownie: jeden), którą czym prędzej zapakowałem w papierzany woreczek. Dzierżąc ów cenny pakunek w wyciągniętej i cokolwiek drżącej dłoni tak, aby widziała go ochrona, udałem się chyżo w stronę kasy. Tu jednak dopadł mnie nieoczekiwany zwrot akcji w postaci płynnego preparatu puszkowanego, bezalkoholowego, nieznanego mi pochodzenia w cenie 4,49 zł. 
- O przebiegła fortuno! Znów pchasz mnie w nieznane, budząc we mnie ducha odkrywcy i naukowca. - pomyślałem, co nieczęsto mi się zdarza. Nie ze mną jednak te numery! Tym razem jestem przygotowany! W kieszeni mych potarganych bryczesów spoczywała bowiem moneta o nominale 5 zł, którą natychmiast postanowiłem spożytkować dla dobra polskiej nauki.
Zakupiłem więc ów tajemniczy preparat w celu przeprowadzenia ryzykownego testu konsumenckiego w stylu godnym XVIII wiecznych uczonych czyli na sobie, albowiem służby na której mógłbym go zrobić nie posiadam.

Awansem przyjmuję życzenia szybkiego powrotu do zdrowia, kwiaty i wieńce, a zwłaszcza ich ekwiwalent pieniężny. ;-)

Komentarze
Brak komentarzy...
Podpis:
E-mail:
Strona WWW (bez http://):
Komentarz:
Pola z gwiazdką muszą być wypełnione. Email nie jest publikowany.