Obyczaje gościnne dzikich

Obyczaje gościnne dzikich
Wśród niektórych słowiańskich plemion z Europy Środkowej, praktykowany jest obyczaj by nie przychodzić w gości z pustymi rękami. Niestety, czasem kłóci się to z innym, równie ważnym obyczajem/zasadą:
 
Nie wymiotuj na kanapę gospodarza swego,
ani na żaden fotel któren jego jest.
 
...Nie wypada też spać w sałatce warzywnej.
Teoretycznie, można by zabierać ze sobą o połowę mniej "łakoci", ale w tym momencie następuje konflikt z zasadą aby ręce nie były puste, a tu niestety jedna łapa zostaje - przyznajmy to - bez ładunku.
Czy jest jakieś inne "obejście"?
Z pewnością podniosą się głosy, aby nie chlać na siłę wszystkiego na raz i to czego nie możemy pochłonąć, zostawić na inną okazję. Takie podejście to dowód na niebywałą ignorancję i kompletny brak znajomości rezultatów badań, które były wielokrotnie przeprowadzane przez ofiarne grono badaczy. Moi drodzy! Jeszcze nie zdarzyła się wśród dzikich taka impreza, podczas której by się okazało że "płynów rozluźniających" jest za dużo.
Ba! Często okazuje się, iż konieczne jest wysłanie do nocnego sklepu specjalnego emisariusza, w celu uzupełnienia braków. Zaznaczyć tu należy, iż powrót takiego osobnika z wyprawy jest wyczekiwany przez członków plemienia z wielką niecierpliwością, a sam wracający witany jest niczym cesarz rzymski po udanej wyprawie na Brytów, Galów i Eskimosów razem wziętych.
Niestety. Po totalnym upodleniu, wśród członków plemienia zwykle zaczynają się szerzyć przykre wypadki, naruszające zasadę by nie bezcześcić szałasu gospodarza.
Co zatem czynić?
No cóż, problem ten zdaje się być niczym wstęga Mobiusa.
Pozostaje więc brać ze sobą tyle ile wypada i modlić się, żeby nasz błędnik i żołądek to z godnością wytrzymały :-)
 
Jooollojjooolllooo!!

Komentarze
Brak komentarzy...
Podpis:
E-mail:
Strona WWW (bez http://):
Komentarz:
Pola z gwiazdką muszą być wypełnione. Email nie jest publikowany.