Spotkanie z przyrodą
Tą razą nieco osobiście, bo szczerze powiedziawszy ręce opadają i rzecz się w pale nie mieści. Ale po kolei - jak mawiają kolejarze...
Mój bratanek wraz z tatusiem wybrał się na wyprawę do Norwegii - między innymi na tamtejsze rybki.
Podczas połowu w fiordzie, zaczął się najwidoczniej nudzić więc zaczął bawić się opalającą na brzegu meduzą. Oczywiście padło hasło "- Zostaw to dziadostwo bo cię poparzy!". Jakaż była odpowiedź? "- HeHeHe! Dobra, dobra tata! Spoko! To są glony! HiHi!". Taaa... Akurat...
Coś tam się przykleiło do patyka czy wędki, więc łapami odkleił i zadowolony.
Po powrocie do koszar, nieletni następca Bera Grylsa nie umył łap przed posiłkiem (higiena jest dla ciot), ale za to postanowił wytrzeć je sobie...w twarz i kudły (tak, kiedyś młodzież wycierała łapy w spodnie - teraz wyciera je w twarz). Parzydełka meduzy Gośki (tak ją nazwijmy) nie sforsowały grubej skóry na rękach, ale skóra dookoła oczu była idealna. Reakcja?
"- AAAA!! Ojcieec! PomOOOCYY! PIEEEECZEEE! NIC NIE WIDZEE!! BĘDE ŚLEPYYY!!".
Najlepsze, że pomimo tego wpadł na pomysł, że lepiej on twarzy i kudłów nie będzie mył. Zapobiegawczo (pewnie miał zamiar zostawić trochę meduzy na następny dzień). Spotkało się to ze stanowczą reakcją rodzica, wodowaniem w zlewie i użyciem odpowiednich preparatów.
Oczywiście noc była spędzona na jękach, stękach i z mokrą szmatą na szanownym obliczu.
Ech...
No i co tu dodać?
Ojciec ostrzegał. I co? Nic. Stary koń, gimnazjum skończone, jedną nogą w liceum, mieszka praktycznie nad morzem, niby wie co i jak, ale jednak we krwi płynie legendarny pierwiastek gimbazy i żadna wiedza ni doświadczenie mu nie sprosta.
Niemniej: pacjent jest żyw, widzi, słyszy, a ponadto samodzielnie oddycha i wydala :-)
Mój bratanek wraz z tatusiem wybrał się na wyprawę do Norwegii - między innymi na tamtejsze rybki.
Podczas połowu w fiordzie, zaczął się najwidoczniej nudzić więc zaczął bawić się opalającą na brzegu meduzą. Oczywiście padło hasło "- Zostaw to dziadostwo bo cię poparzy!". Jakaż była odpowiedź? "- HeHeHe! Dobra, dobra tata! Spoko! To są glony! HiHi!". Taaa... Akurat...
Coś tam się przykleiło do patyka czy wędki, więc łapami odkleił i zadowolony.
Po powrocie do koszar, nieletni następca Bera Grylsa nie umył łap przed posiłkiem (higiena jest dla ciot), ale za to postanowił wytrzeć je sobie...w twarz i kudły (tak, kiedyś młodzież wycierała łapy w spodnie - teraz wyciera je w twarz). Parzydełka meduzy Gośki (tak ją nazwijmy) nie sforsowały grubej skóry na rękach, ale skóra dookoła oczu była idealna. Reakcja?
"- AAAA!! Ojcieec! PomOOOCYY! PIEEEECZEEE! NIC NIE WIDZEE!! BĘDE ŚLEPYYY!!".
Najlepsze, że pomimo tego wpadł na pomysł, że lepiej on twarzy i kudłów nie będzie mył. Zapobiegawczo (pewnie miał zamiar zostawić trochę meduzy na następny dzień). Spotkało się to ze stanowczą reakcją rodzica, wodowaniem w zlewie i użyciem odpowiednich preparatów.
Oczywiście noc była spędzona na jękach, stękach i z mokrą szmatą na szanownym obliczu.
Ech...
No i co tu dodać?
Ojciec ostrzegał. I co? Nic. Stary koń, gimnazjum skończone, jedną nogą w liceum, mieszka praktycznie nad morzem, niby wie co i jak, ale jednak we krwi płynie legendarny pierwiastek gimbazy i żadna wiedza ni doświadczenie mu nie sprosta.
Niemniej: pacjent jest żyw, widzi, słyszy, a ponadto samodzielnie oddycha i wydala :-)
Komentarze
Podpis: LoboTaker
27-07-2014
No niestety, te roczniki raczej na mądrzejszych nie wyjdą... powinno go bardziej poparzyć, serio. Fakt, to Twój bratanek, jednak co jak co, ale mądrością on nie grzeszy.
Oj nie. Jakoś frywolnie do wszystkiego podchodzi. A meduza dobrze go upaliła, bo wył od wczesnego wieczora aż przez noc. Ma nauczkę - przyroda nie bawi się w dyskusje.
Podpis: eLzA
15-07-2014
hahaha!! no to niezła przygoda! jest plus że moze cos z tego na przyszłosc zapamięta :)))
Nie jestem tego taki pewny :-)