Przynajmniej mięsko zjedz
To wspaniałe, że w TV pojawiło się tak wiele ciekawych programów kulinarnych. Gorzej, że w pieleszu domowym zdarzają się kuchmistrze-naśladowcy, którzy wychodzą z założenia że i tak są w pichceniu lepsi.
Czy można być jeszcze lepszym niż telewizyjni mistrzowie chochli i durszlaka? Oczywiście!
Wystarczy wrzucać do gara więcej składników! Obojętne jakich. Najlepiej to, co mamy pod ręką lub to, co wygrzebiemy z dna zamrażarki (bądź znajdziemy na podłodze w kuchni).
Jakiś przepis?
Proszę bardzo: wykwintna kaczka a'la MPO
Nie żałujemy kasy, drepczemy do marketu i kupujemy kaczkę. Stawiamy na kuchence gar z wodą, solimy (o ile nie zapomnimy) i wrzucamy drób do środka. W środku zostało wolne miejsce? No to żeby się gaz nie marnował, wyciągamy z zamrażarki kawał karkówki z zeszłego roku i wciskamy w ten sam garnek.
Gotujemy to wszystko razem na baaaaardzo małym ogniu tak długo, aż obydwa mięsa przejdą wzajemnie swoim smakiem i zapachem, a ich kolor będzie szaro-fioletowy.
A! W międzyczasie możemy też dorzucić jakąś cebulę, albo zwiędłą marchewkę - tak robił jakiś gość w telewizji. Znaczy się wrzucał coś do garnka.
Gdyby domownicy mieli opór przed spożyciem naszego kulinarnego majstersztyku, na pobudzenie ich apetytu możemy stosować tzw. focha.
Bon Appétit :-)
P.S.
Przepis na kaczkę a'la MPO nie powstał w głowie autora. Autor niestety widział na własne oczy przygotowywanie tej "ambrozji". :-)
Czy można być jeszcze lepszym niż telewizyjni mistrzowie chochli i durszlaka? Oczywiście!
Wystarczy wrzucać do gara więcej składników! Obojętne jakich. Najlepiej to, co mamy pod ręką lub to, co wygrzebiemy z dna zamrażarki (bądź znajdziemy na podłodze w kuchni).
Jakiś przepis?
Proszę bardzo: wykwintna kaczka a'la MPO
Nie żałujemy kasy, drepczemy do marketu i kupujemy kaczkę. Stawiamy na kuchence gar z wodą, solimy (o ile nie zapomnimy) i wrzucamy drób do środka. W środku zostało wolne miejsce? No to żeby się gaz nie marnował, wyciągamy z zamrażarki kawał karkówki z zeszłego roku i wciskamy w ten sam garnek.
Gotujemy to wszystko razem na baaaaardzo małym ogniu tak długo, aż obydwa mięsa przejdą wzajemnie swoim smakiem i zapachem, a ich kolor będzie szaro-fioletowy.
A! W międzyczasie możemy też dorzucić jakąś cebulę, albo zwiędłą marchewkę - tak robił jakiś gość w telewizji. Znaczy się wrzucał coś do garnka.
Gdyby domownicy mieli opór przed spożyciem naszego kulinarnego majstersztyku, na pobudzenie ich apetytu możemy stosować tzw. focha.
Bon Appétit :-)
P.S.
Przepis na kaczkę a'la MPO nie powstał w głowie autora. Autor niestety widział na własne oczy przygotowywanie tej "ambrozji". :-)
Komentarze
Podpis: Melania Szara
01-11-2014
Proszę nie straszyć ebolą... Polak człek zaradny,natentychmiast znalazł szczepionkę,na własne uszęta słyszałam jej skład i dawkowanie. Niestety są skutki uboczne w postaci trudności z utrzymaniem pionu. Tajemna receptura brzmiała "Józek Q-wa, kto często pija jabolola tego nie ne rusza żadna ebola..."
HeHe! No proszę jak ta medycyna gna do przodu :-) To jest chyba szczepionka podobna do tej, co to Rosja ją miała opracować. Mówili że ma być dostępna za jakiś czas, więc pewnie dopiero co zacier postawili :-)
Podpis: jaro
14-10-2014
moja ślubna zrobiła niedawno jakiś eksperyment z pomidorową i sama nie dała rady jednego talerza zjeść :)))
No, w takiej sytuacji "focha" z pewnością nie było. :-)