Casadia. Kto biednemu zabroni?
Jako że nastał nowy, 2015 rok, postanowiłem na moment odstawić salceson i zmajstrować sobie coś z kuchni meksykańskiej. Tak dla odmiany :-) Wybór padł na casadia bo w sumie proste toto i szybkie do zrobienia. Oczywiście pracochłonnośc zależy od wersji, ale ja zrobiłem wariant ultra prosty, wegetariański, bez salsy czy innych wymyślnych sosów więc zbytnio się nad nim nie napracowałem :-)
Co będzie potrzebne? Oto lista:
- tortille (placuchy)
- olej/oliwa
- ser żółty
- czerwona papryka
- pieczarki
- pieprz kajeński
- odrobina soli
- czosnek
- śmietana lub jogurt
- stołowa łyżka majonezu
- oregano
Na początek, możemy przygotować sos czosnkowy: bełtamy ze sobą jogurt, łyżkę majonezu i oregano. Miażdżymy czosnek, wrzucamy na wierzch, solimy i zostawiamy na chwilkę - dzięki kontaktowi z solą czosnek puści sok i nasz sos będzie bardziej aromatyczny. Później oczywiście całość mieszamy :-)
Teraz farsz.
Paprykę kroimy w paski, a pieczarki w cienkie plastry. Ser żółty można zetrzeć na tarce, ale ja sobie to darowałem - jako że miałem ser w plastrach, pokroiłem go w paseczki i było po wszystkim.
Gdy składniki są przygotowane, można zabrać się za właściwą robotę:
Placek smarujemy z jednej strony odrobiną oleju lub oliwy i przewracamy na drugą stronę. Na suchej stronie układamy ser żółty, plasterki pieczarek, pokrojoną w paseczki paprykę, pruszymy odrobiną pieprzu kajeńskiego, nieco solimy, a na to wszystko układamy kolejną warstwę sera. Pilnujmy jednak, aby ilość farszu nie była zbyt duża bo całość po złożeniu ma być raczej płaska. Placek składamy w pieróg i kładziemy na rozgrzanej patelni (trudna operacja, bo można zgubić zawartość placka). Smażymy z obydwu stron, aż ser żółty się stopi. Powstały pieróg kroimy na cztery kawałki i wykładamy na talerz.
Koniec! :-)
A! Jeśli nie mamy pieprzu kajeńskiego, możemy użyć posiekanej papryczki chili lub zwykłej, ostrej papryki. Po prostu chodzi o to, aby farsz nie był mdły.
Jeśli chcemy przygotować coś bardziej skomplikowanego, to możemy usmażyć z odrobiną cebuli chude, mielone mięso, dodać do niego nieco koncentratu pomidorowego i wykorzystać tą mieszankę jako składnik farszu zamiast pieczarek.
Ot i wszystko! :-)
P.S.
Uważajcie na ilość!
Danie jest dosyć syte i jeśli zafundujecie sobie dwie takie porcje, możecie pod koniec posiłku poważnie zastanawiać się nad tym, czy nie pękniecie :-)
P.S.2
Nie eksperymentujcie z plackami :-)
W markecie nabyłem placki zawierające podobno papryczkę chili. OK. Pikantne rzeczy jakoś jem i mnie nie wykręca, więc z ciekawości kupiłem owe tortille. W domu wziąłem je na ząb i w sumie byłem zdziwiony, że obiecanej pikantności jakoś nie czuć. Trudno. Przygotowałem więc farsz na pikantno, zapakowałem w te niby wybrakowane placki i zmajstrowałem sobie papu.
Wszystko było dobrze, dopóki własnej roboty casadia nie musiała - jak to przewidziała matka natura - opuścić mojego organizmu. Chili, które było w cieście owych placków zostało chyba uwolnione podczas trawienia i... ekhmmm... Jakby to ujął mechanik samochodowy: trochę mi okopciło "wydech" :-)
Cóż, jeśli jemy coś pikantnego, zawsze można to zapić tłustym mlekiem lub śmietaną. Tłuszcz w nich zawarty rozpuszcza kapsaicynę i nie ma problemu. Problem jest jednak z... naszym drugim końcem. Owszem, możemy tam szklankę z mlekiem podstawić, ale łyka raczej nie pociągniemy. Trzeba cierpieć :-)
Bądźcie więc czujni i ostrożni :-)
Co będzie potrzebne? Oto lista:
- tortille (placuchy)
- olej/oliwa
- ser żółty
- czerwona papryka
- pieczarki
- pieprz kajeński
- odrobina soli
- czosnek
- śmietana lub jogurt
- stołowa łyżka majonezu
- oregano
Na początek, możemy przygotować sos czosnkowy: bełtamy ze sobą jogurt, łyżkę majonezu i oregano. Miażdżymy czosnek, wrzucamy na wierzch, solimy i zostawiamy na chwilkę - dzięki kontaktowi z solą czosnek puści sok i nasz sos będzie bardziej aromatyczny. Później oczywiście całość mieszamy :-)
Teraz farsz.
Paprykę kroimy w paski, a pieczarki w cienkie plastry. Ser żółty można zetrzeć na tarce, ale ja sobie to darowałem - jako że miałem ser w plastrach, pokroiłem go w paseczki i było po wszystkim.
Gdy składniki są przygotowane, można zabrać się za właściwą robotę:
Placek smarujemy z jednej strony odrobiną oleju lub oliwy i przewracamy na drugą stronę. Na suchej stronie układamy ser żółty, plasterki pieczarek, pokrojoną w paseczki paprykę, pruszymy odrobiną pieprzu kajeńskiego, nieco solimy, a na to wszystko układamy kolejną warstwę sera. Pilnujmy jednak, aby ilość farszu nie była zbyt duża bo całość po złożeniu ma być raczej płaska. Placek składamy w pieróg i kładziemy na rozgrzanej patelni (trudna operacja, bo można zgubić zawartość placka). Smażymy z obydwu stron, aż ser żółty się stopi. Powstały pieróg kroimy na cztery kawałki i wykładamy na talerz.
Koniec! :-)
A! Jeśli nie mamy pieprzu kajeńskiego, możemy użyć posiekanej papryczki chili lub zwykłej, ostrej papryki. Po prostu chodzi o to, aby farsz nie był mdły.
Jeśli chcemy przygotować coś bardziej skomplikowanego, to możemy usmażyć z odrobiną cebuli chude, mielone mięso, dodać do niego nieco koncentratu pomidorowego i wykorzystać tą mieszankę jako składnik farszu zamiast pieczarek.
Ot i wszystko! :-)
P.S.
Uważajcie na ilość!
Danie jest dosyć syte i jeśli zafundujecie sobie dwie takie porcje, możecie pod koniec posiłku poważnie zastanawiać się nad tym, czy nie pękniecie :-)
P.S.2
Nie eksperymentujcie z plackami :-)
W markecie nabyłem placki zawierające podobno papryczkę chili. OK. Pikantne rzeczy jakoś jem i mnie nie wykręca, więc z ciekawości kupiłem owe tortille. W domu wziąłem je na ząb i w sumie byłem zdziwiony, że obiecanej pikantności jakoś nie czuć. Trudno. Przygotowałem więc farsz na pikantno, zapakowałem w te niby wybrakowane placki i zmajstrowałem sobie papu.
Wszystko było dobrze, dopóki własnej roboty casadia nie musiała - jak to przewidziała matka natura - opuścić mojego organizmu. Chili, które było w cieście owych placków zostało chyba uwolnione podczas trawienia i... ekhmmm... Jakby to ujął mechanik samochodowy: trochę mi okopciło "wydech" :-)
Cóż, jeśli jemy coś pikantnego, zawsze można to zapić tłustym mlekiem lub śmietaną. Tłuszcz w nich zawarty rozpuszcza kapsaicynę i nie ma problemu. Problem jest jednak z... naszym drugim końcem. Owszem, możemy tam szklankę z mlekiem podstawić, ale łyka raczej nie pociągniemy. Trzeba cierpieć :-)
Bądźcie więc czujni i ostrożni :-)
Komentarze
Brak komentarzy...