Adrenalinka fiskalna

» kwiecień 2016

No i jak tam drogie dzieci? PIT-y złożone?
Wygląda na to, że ja mam już to chyba za sobą.
Z podatków, planowałem rozliczyć się przynajmniej na dwa tygodnie przed upływem terminu - coby było spokojnie, bez tłoku i z czasowym marginesem na ewentualne poprawki. Niestety, nie wszystkie potrzebne dokumenty dotarły do mnie w ustawowych terminach, toteż plan mój legł w gruzach.
Cóż począć? W poniedziałek 25 kwietnia, w godzinach porannych (z tygodniową obsuwą) wybrałem się do Domu Który Czyni Szalonym.
Owszem, nie spodziewałem się pustki przy okienkach, jednak oczy moje ujrzały dzikie tłumy godne promocji karpia przed Bożym Narodzeniem. Roztropnie postanowiłem się wycofać, nim zebrane tam drobnomieszczaństwo zacznie okładać się segregatorami lub umeblowaniem sali, a ochrona używać gazów bojowych. Potrzebowałem planu B.
Poczłapałem do pobliskiego parku aby móc spokojnie przemyśleć sprawę, a gołębie nasrać mi na łeb.
Poczta? A może przyjść jutro, tuż po otwarciu urzędu?...
Hmmm...
E-deklaracje! Tak! Rozliczę się przez internet.
Jako żem pomyślał - tako żem uczynił. Program ja zaciągnął, zainstalował i jąłem się mocować z zagadnieniami finansowo-fiskalnymi. Wszystko było dobrze do czasu wysyłki owej e-deklaracji via internet - mój PIT został przez cybermmachinę Ministerstwa Finansów odrzucon. Ależ adrenalina! Spociłem się tak, jakby urzędniczka ze skarbówki spytała mnie o nazwisko. Niestety program podał dosyć orientacyjne przyczyny odrzucenia, więc musiałem trochę podedukować. Po usunięciu znalezionej literówki przyszedł czas na drugie podejście, które - ku mojemu zaskoczeniu - się powiodło.
Wydrukowałem jeszcze zwrotne UPO czyli Urzędowe Potwierdzenie Odbioru (ważne!), wszystkie papierzyska spiąłem razem, zamknąłem w sejfie, a klucze wyrzuciłem do studzienki kanalizacyjnej.
Uff.
Jeśli też nie macie ochoty na przepychanki przy okienku - polecam.
Adrenalina podobna, ale tłok zdecydowanie mniejszy :-)
 
 
z partyjnym pozdrowieniem
brat Krzysztof