Lifting sieci i antena z sexshopu

Lifting sieci i antena z sexshopu
Niedawno, mój domowy "park maszynowy" przeszedł kolejną "pierestrojkę". Czas był już najwyższy, by wymienić osprzęt sieciowy: latami dostęp do internetu kupowany był w coraz szybszych pakietach i o ile na kablu było wszystko OK, to WiFi zostawało w tyle. W końcu pewnego dnia marne 54Mb/s transferu nie tyle przestały wystarczać, co chwilami już wręcz przeszkadzały.
Do tej pory, używałem leciwego routera D-Link DI-624+ (z mocniejszą, niestandardową anteną) i karty sieciowej tej samej firmy. Oprócz tego, z racji nieszczęsnego ustawienia komputera i słabego zasięgu, musiałem wspomagać się anteną z przedłużaczem. Pora było ogarnąć ten skansen.
Postanowiłem, że najpierw zajmę się kartą sieciową - wyszedłem z założenia, że to najtańszy element całego bałaganu więc od niego zacznę i sprawdzę jak się będzie mieć sprawa zasięgu na nowym sprzęcie. Ustaliłem, że "na zaś" kupię kartę dwuzakresową, pozwalającą łączyć się z sieciami pracującymi z częstotliwościami 2,4GHz i 5GHz. Dotychczas używałem sprzętu firmy D-Link i w sumie nie narzekałem na jego pracę. Zdecydowałem się jednak zmienić firmę i mój wybór padł na kartę TP-LINK TL-WDN4800 (tym bardziej, że kartę mogłem kupić po okazyjnej cenie).
Instalacja przebiegła gładko jednak okazało się, że nowa karta - tak jak poprzedniczka - nie ma odpowiedniego zasięgu i mimo tego, że jest konstrukcją wieloantenową, potrzebny będzie przedłużacz. Niemniej, postanowiłem się jeszcze wstrzymać z jego zakupem, bo w planach miałem też wymianę routera na nowy, a tu mogło się okazać, że problem z siłą sygnału zniknie i przedłużacz nie będzie konieczny.
Za jedyne 240zł, zafundowałem sobie dwuzakresowy router TP-LINK TL-WDR4300.
Zachęciło mnie do jego kupna kilka rzeczy, a między innymi dwa porty USB pozwalające na udostępnianie w sieci drukarki i/lub dysku twardego. Sieciowy backup dokumentów? Fajna sprawa! Inną ciekawą funkcją routera, okazał się być... wyłącznik modułu WiFi. Tak, gdy czasowo nie korzystamy z sieci bezprzewodowej (np. podczas wyjazdu na weekend), można ją wyłączyć przestawiając jeden pstryczek na obudowie. Żadnego grzebania w ustawieniach routera. Żadne takie. Fajny bajer, co? :-)
TL-WDR4300 - wyłącznik WiFi
A zasięg sygnału? Niestety - jeśli jakaś poprawa była, to bardzo minimalna. Z betonowymi ścianami łatwo się nie wygra i kolejny wydatek stał się koniecznością. Niestety problemem okazało się MIMO, czyli wieloantenowość nowej karty.
Stanęło przede mną widmo kupna dwóch kolejnych, pojedynczych anten z przedłużaczem (jedną już miałem), bo potrójnych anten znalazłem tylko dwa modele. Jedna była do kupienia razem kartą sieciową WiFi ASUS PCE-AC66 (komplet za niecałe 400 zł!), a drugim produktem była antena TP-LINK TL-ANT2403N. Ta ostatnia nie dość że była dostępna "solo", to na dodatek w cenie 24zł. Nie było się co zastanawiać i w czym wybierać - kupiłem.
Co można powiedzieć o tej antenie?
Po pierwsze, że ma dziwny wygląd.
W stanie złożonym, pozbawiona podstawki, przypomina po prostu jakiś... gadżet z sexshopu. Zresztą po ustawieniu jej pionowo w podstawce, ów wygląd robi się jeszcze bardziej... eee... "pieprzny" (ludziska to jednak popaprane są) :-) Wszystko zmienia się po rozłożeniu anteny do pozycji "roboczej" - otrzymujemy wtedy ciekawy, czarno-biały kwiatek. Trochę się martwiłem czy antena "da radę", bo jej zysk energetyczny wynosi 3dBi (tylko o 1dBi więcej od oryginalnych anten), a antena mojego starego przedłużacza miała aż 5dBi. Okazało się jednak, że sprawuje się doskonale. Sygnał trzyma się raczej na stałym poziomie i Windows-owski wskaźnik na pasku zadań wskazuje pełne 4 lub przynajmniej 3 kreski.
Antena ma niestety trzy wady.
Po pierwsze, podstawki i samej anteny nie da się ze sobą połączyć (chyba że na klej), a po drugie sama podstawka nie jest w żaden sposób obciążona. I to łączy się z kolejną wadą: przewód (a raczej przewody) jest dosyć sztywny, a na dodatek krótki - ma zaledwie 100cm. Połączenie tych cech powoduje, że całość jest raczej mało elastyczna i potrafi przestawić lub ściągnąć antenę z biurka. Krótki przewód sprawia, że jeśli komputer stoi na podłodze, a karta sieciowa znajduje się na samym dole obudowy, może być problem z postawieniem anteny na blacie. No, chyba że ma się biurko dla 6-cio latka. Nie rozumiem, jaki korporacyjny geniusz, wpadł na pomysł zainstalowania tak krótkiego przewodu. W moim starym przedłużaczu miał on 150cm długości. Ba! W przeciętnej myszy komputerowej przewód bywa dłuższy. Przecież po to ktoś kupuje przedłużenie anten, aby ustawić je w pewnej odległości od komputera. Rozumiem, że miedź kosztuje, ale nic by się nie stało gdyby antena kosztowała nawet 5-10zł więcej, ale miała przyzwoity przewód dłuższy o te 50cm.
Niemniej, to chyba jedyna rzecz do której mogę się przyczepić, bo oprócz tego antena sprawuje się bez zarzutu i jeśli komuś nie przeszkadza jej dziwaczny wygląd - polecam.
Zresztą cóż tu innego polecić, skoro póki co chyba tylko ta potrójna antena jest dostępna na rynku. Trochę to dziwne zważywszy, że wieloantenowych kart sieciowych jest coraz więcej i potencjalnych użytkowników mających kłopoty z odpowiednim zasięgiem sieci WiFi również.

Oj, wydało się pieniążków :-)

Generalnie, jestem zadowolony z dokonanych zakupów. Nawet pudełka po sprzęcie mam pod kolor :-) Zadowolony jestem również z tego, że udało mi się jakoś zorganizować i w końcu wymienić ten mój skansen na coś, co nieco bardziej przypomina współczesną technikę.
Łączna wycena całej zabawy? Oto koszty (do cen doliczam również koszt przesyłki podzespołu):
  • router - 258zł
  • antena - 37,97zł,
  • karta sieciowa - 130zł.
  • Razem: 425,97zł.
Jak widać powyżej, odrobiny pieniążków się pozbyłem. Zaczynam się zastanawiać, skąd w tym miesiącu wezmę pieniądze na alkohol, salceson i narkotyki.

Osprzęt sieciowy starożytnych

Cóż. Po wszystkim pozostało mi trochę sterożytnych, komputerowych precjozów. Starej karty sieciowej zdążyłem się już pozbyć, ale pozostał jeszcze router i przedłużacz anteny. Wszystko oczywiście w dobrym stanie, sprawne i o dziwo mam nawet instrukcję od routera... Trzeba będzie poszukac amatora na te zabytki.
Ktoś chętny? :-)

Takie tam fikuśne urządzonko.
O! Kupiłes babci wibratorek? Jak miło :-)
Pozycja robocza, czyli kwitnie.
Błyskotki.
Komentarze
Brak komentarzy...
Podpis:
E-mail:
Strona WWW (bez http://):
Komentarz:
Pola z gwiazdką muszą być wypełnione. Email nie jest publikowany.