Zmiana nazwy na Facebooku - przygody A.D. 2019
Zaznaczam: nie jest to przewodnik "jak to zrobić". Jest to raczej opis moich perypetii związanych ze zmianą nazwy fanpage.
Moja strona funkcjonowała od wielu lat pod - jakże adekwatną - nazwą "Schizy Krzycha". Z upływem czasu stronę przejęła jednak trójka spasionych chomików, więc content powoli robił się coraz mniej "przypadkowy" i nazwa strony coraz bardziej odstawała od zawartości.
Co więc zrobić?
Rebranding.
Kiedyś, sprawa byłaby stosunkowo prosta: nowa domena, może zmiana nazwy konta na jakimś forum czy portalu typu Deviant Art i to wszystko. Niestety, czasy się zmieniły. Teraz żadna strona firmowa czy blog, nie funkcjonują bez równoległej bytności w social mediach i tak jest i w moim przypadku. Twitter, Facebook, Instagram, Tumblr - musiałem "obskoczyć" wszystkie te serwisy i również tam dokonać odpowiednich zmian.
Ustaliłem więc, że "przesiadkę" wykonam w majówkę 2019 roku: będzie kilka dni świąt, więc będzie czas aby się tym wszystkim zająć. Wcześniej, zrobiłem tylko jedną rzecz: zarówno na obecnej stronie jak i pod jej starym adresem, a także w social mediach, opublikowałem informację o przyszłej zmianie nazwy. Przydało się, oj przydało.
Nastała majówka i wziąłem się do dzieła. Zmiany szły całkiem sprawnie do czasu, gdy na tapecie wylądował ostatni z serwisów internetowych: Facebook. Pamiętałem, że przy nadawaniu nazw w tym serwisie obowiązuje kilka zasad, których należy przestrzegać. Generalnie chodzi o to by:
Są podobno również jakieś ograniczenia jeśli chodzi o słowa związane z finansami, ale nie znam szczegółów a na stronach pomocy serwisu Facebook takich informacji nie znalazłem - kto wie, być może jest to tylko kolejna, miejska legenda. Tak czy siak, nazwa "Chomikiem i rysikiem" nie naruszała żadnej z powyższych zasad, więc na pewniaka kliknąłem na opcji "Informacje", obok nazwy strony kliknąłem na "Edytuj" i wpisałem nową nazwę.
Jakież było moje zdziwienie, gdy zobaczyłem monit o odmowie zmiany nazwy. Zdziwiło mnie to tym bardziej, że chwilę wcześniej udało mi się zmienić bez żadnych przeszkód nazwę użytkownika. W wiadomości jaką otrzymałem, widniała między innymi informacja:
"...Nazwa, o którą wnioskujesz, sugeruje, że tematyka strony uległa zmianie albo może być myląca...".
No i co teraz?
W wiadomości był link do podstrony z szerszymi objaśnieniami co do zasad, był też przykład nazwy, która mogła po zmianie rzeczywiście mylić użytkowników, ale nie bardzo wiedziałem jakie to ma zastosowanie w moim przypadku. Wszak na dobrą sprawę nazwa "Schizy Krzycha" nie znaczyła absolutnie nic, więc jak mógłbym kogoś mylić zmieniając ją na równie abstrakcyjną nazwę? No bo, na litość boską, kto normalny rysuje chomikiem?
Było jednak światełko w tunelu: opcja odwołania się od decyzji administratorów, z której rad nie rad postanowiłem skorzystać. Napisałem więc grzecznie wiadomość, w której przedstawiłem całą sprawę: że zmieniam nazwę strony internetowej i w związku z tym zmieniam też powiązane z nią profile w serwisach społecznościowych w tym również na Facebooku. Zapewniłem jednocześnie, że zawartość strony się nie zmienia, a zmiana nazwy ma właśnie lepiej dopasować ją do trafiających tam treści. Napisałem co miałem napisać, wysłałem i bez nadziei że odwołanie przeczyta żywy człowiek a nie bot, zacząłem drążyć temat szukając informacji w Internecie.
Rokowania nie były dobre.
Sporo osób, które próbowały zmiany nazwy swojego fanpage narzekało, że nie udało im się sprawy doprowadzić do końca - przychodziła odmowa i na nic błagania. Inni, pisali że da się zmienić nazwę o ile tylko ilość osób lubiących nasz fanpage nie przekroczy liczby 200 - powyżej będzie klops. Oczywiście okazało się to całkowitą bzdurą: jedna z czytelniczek opisała mi swoją przygodę, gdy próbowała zmienić nazwę facebook-owej strony z zaledwie 15 polubieniami i też musiała skapitulować. Zacząłem się nawet zastanawiać, po co opcja zmiany jest dostępna, skoro ludzie mają z tym takie problemy.
Dotarłem jednak do informacji, sugerujących stopniową zmianę nazwy, czego ja oczywiście nie zrobiłem zmieniając ją absolutnie w całości. Podobno do istniejącej już nazwy należy dopisać np. myślnik, a po nim dopisać nową nazwę jako dodatkowy człon. Jako że Facebook po zmianie nazwy blokuje możliwość jej kolejnej zmiany na pewien okres czasu (na ów moment było to bodaj 60 dni) należy później odczekać do następnej okazji. Gdy opcja zmiany nazwy znów będzie dostępna, musimy usunąć dotychczasową, starą część nazwy i zostawić tylko nową.
Oczywiście nie dane mi było sprawdzenie tej metody.
Czemu?
Po pierwsze, po mojej nieudanej próbie opcja zmiany nazwy została zablokowana.
Po drugie, ku mojemu zaskoczeniu, dostałem odpowiedź od administracji!
W wiadomości napisano, że skoro chodzi mi o rebranding, to proszą mnie o dołączenie w odpowiedzi dokumentów zawierających nową nazwę firmy. Można się złapać za głowę:
"- Firmy? Mi chodzi o bloga, a nie o firmę. Skąd ja wezmę takie dokumenty? Wysłać kopię faktury za nową domenę czy co?"
Tu jednak administratorzy sami przyszli z pomocą, wymieniając punkt po punkcie to, co uznają za "dokument" potwierdzający rebranding. Są to mianowicie:
Długo na odpowiedź nie czekałem, bo przyszła tego samego dnia. Zaczynała się od słów: "Nazwa Twojej strony została zmieniona. Powiadomimy o zmianie osoby, które polubiły Twoją stronę...".
Dzięki wielkie administratorom :-)
Ufff...
Liczyłem się już z tym, że stronę na Facebooku będę musiał zlikwidować całkowicie i założyć zupełnie nową, pod nową nazwą. Okazało się jednak, że opcja "atomowa" nie będzie potrzebna.
Wygląda na to, że z całego ambarasu prawdopodobnie wyciągnęły mnie dwie rzeczy:
- dobra wola administratorów :-)
- wcześniejsze puszczenie w świat informacji o rebrandingu
Być może zaważył też fakt, że korzystałem onegdaj z płatnych reklam na Facebooku. Na promocję nie wykładałem oczywiście bajońskich sum, ale jakieś drobne pieniądze zapłaciłem. Niewykluczone, że użytkownik który nie tylko korzysta z darmowych usług, ale też za pewne usługi zapłacił, jest w takiej sytuacji odrobinę inaczej przez firmę postrzegany i poświęca się mu nieco więcej uwagi.
Tak czy siak, dobrze się to wszystko skończyło :-)
Moja strona funkcjonowała od wielu lat pod - jakże adekwatną - nazwą "Schizy Krzycha". Z upływem czasu stronę przejęła jednak trójka spasionych chomików, więc content powoli robił się coraz mniej "przypadkowy" i nazwa strony coraz bardziej odstawała od zawartości.
Co więc zrobić?
Rebranding.
Kiedyś, sprawa byłaby stosunkowo prosta: nowa domena, może zmiana nazwy konta na jakimś forum czy portalu typu Deviant Art i to wszystko. Niestety, czasy się zmieniły. Teraz żadna strona firmowa czy blog, nie funkcjonują bez równoległej bytności w social mediach i tak jest i w moim przypadku. Twitter, Facebook, Instagram, Tumblr - musiałem "obskoczyć" wszystkie te serwisy i również tam dokonać odpowiednich zmian.
Ustaliłem więc, że "przesiadkę" wykonam w majówkę 2019 roku: będzie kilka dni świąt, więc będzie czas aby się tym wszystkim zająć. Wcześniej, zrobiłem tylko jedną rzecz: zarówno na obecnej stronie jak i pod jej starym adresem, a także w social mediach, opublikowałem informację o przyszłej zmianie nazwy. Przydało się, oj przydało.
Nastała majówka i wziąłem się do dzieła. Zmiany szły całkiem sprawnie do czasu, gdy na tapecie wylądował ostatni z serwisów internetowych: Facebook. Pamiętałem, że przy nadawaniu nazw w tym serwisie obowiązuje kilka zasad, których należy przestrzegać. Generalnie chodzi o to by:
- nazwa nie była sloganem reklamowym,
- nazwa nie zawierała obelżywych terminów ani wyrażeń,
- nie używać słowa "official" czy "Facebook",
- nie używać symboli @, &, %, / czy !,
- długość nazwy nie przekraczała 75 znaków
Są podobno również jakieś ograniczenia jeśli chodzi o słowa związane z finansami, ale nie znam szczegółów a na stronach pomocy serwisu Facebook takich informacji nie znalazłem - kto wie, być może jest to tylko kolejna, miejska legenda. Tak czy siak, nazwa "Chomikiem i rysikiem" nie naruszała żadnej z powyższych zasad, więc na pewniaka kliknąłem na opcji "Informacje", obok nazwy strony kliknąłem na "Edytuj" i wpisałem nową nazwę.
Jakież było moje zdziwienie, gdy zobaczyłem monit o odmowie zmiany nazwy. Zdziwiło mnie to tym bardziej, że chwilę wcześniej udało mi się zmienić bez żadnych przeszkód nazwę użytkownika. W wiadomości jaką otrzymałem, widniała między innymi informacja:
"...Nazwa, o którą wnioskujesz, sugeruje, że tematyka strony uległa zmianie albo może być myląca...".
No i co teraz?
W wiadomości był link do podstrony z szerszymi objaśnieniami co do zasad, był też przykład nazwy, która mogła po zmianie rzeczywiście mylić użytkowników, ale nie bardzo wiedziałem jakie to ma zastosowanie w moim przypadku. Wszak na dobrą sprawę nazwa "Schizy Krzycha" nie znaczyła absolutnie nic, więc jak mógłbym kogoś mylić zmieniając ją na równie abstrakcyjną nazwę? No bo, na litość boską, kto normalny rysuje chomikiem?
Było jednak światełko w tunelu: opcja odwołania się od decyzji administratorów, z której rad nie rad postanowiłem skorzystać. Napisałem więc grzecznie wiadomość, w której przedstawiłem całą sprawę: że zmieniam nazwę strony internetowej i w związku z tym zmieniam też powiązane z nią profile w serwisach społecznościowych w tym również na Facebooku. Zapewniłem jednocześnie, że zawartość strony się nie zmienia, a zmiana nazwy ma właśnie lepiej dopasować ją do trafiających tam treści. Napisałem co miałem napisać, wysłałem i bez nadziei że odwołanie przeczyta żywy człowiek a nie bot, zacząłem drążyć temat szukając informacji w Internecie.
Rokowania nie były dobre.
Sporo osób, które próbowały zmiany nazwy swojego fanpage narzekało, że nie udało im się sprawy doprowadzić do końca - przychodziła odmowa i na nic błagania. Inni, pisali że da się zmienić nazwę o ile tylko ilość osób lubiących nasz fanpage nie przekroczy liczby 200 - powyżej będzie klops. Oczywiście okazało się to całkowitą bzdurą: jedna z czytelniczek opisała mi swoją przygodę, gdy próbowała zmienić nazwę facebook-owej strony z zaledwie 15 polubieniami i też musiała skapitulować. Zacząłem się nawet zastanawiać, po co opcja zmiany jest dostępna, skoro ludzie mają z tym takie problemy.
Dotarłem jednak do informacji, sugerujących stopniową zmianę nazwy, czego ja oczywiście nie zrobiłem zmieniając ją absolutnie w całości. Podobno do istniejącej już nazwy należy dopisać np. myślnik, a po nim dopisać nową nazwę jako dodatkowy człon. Jako że Facebook po zmianie nazwy blokuje możliwość jej kolejnej zmiany na pewien okres czasu (na ów moment było to bodaj 60 dni) należy później odczekać do następnej okazji. Gdy opcja zmiany nazwy znów będzie dostępna, musimy usunąć dotychczasową, starą część nazwy i zostawić tylko nową.
Oczywiście nie dane mi było sprawdzenie tej metody.
Czemu?
Po pierwsze, po mojej nieudanej próbie opcja zmiany nazwy została zablokowana.
Po drugie, ku mojemu zaskoczeniu, dostałem odpowiedź od administracji!
W wiadomości napisano, że skoro chodzi mi o rebranding, to proszą mnie o dołączenie w odpowiedzi dokumentów zawierających nową nazwę firmy. Można się złapać za głowę:
"- Firmy? Mi chodzi o bloga, a nie o firmę. Skąd ja wezmę takie dokumenty? Wysłać kopię faktury za nową domenę czy co?"
Tu jednak administratorzy sami przyszli z pomocą, wymieniając punkt po punkcie to, co uznają za "dokument" potwierdzający rebranding. Są to mianowicie:
- materiały prasowe lub artykuł informacyjny na temat rebrandingu,
- oświadczenie o zmianie nazwy,
- link do oficjalnej witryny firmy z informacją o zmianach,
- link do postu na stronie na Facebooku z informacją o zmianie
Długo na odpowiedź nie czekałem, bo przyszła tego samego dnia. Zaczynała się od słów: "Nazwa Twojej strony została zmieniona. Powiadomimy o zmianie osoby, które polubiły Twoją stronę...".
Dzięki wielkie administratorom :-)
Ufff...
Liczyłem się już z tym, że stronę na Facebooku będę musiał zlikwidować całkowicie i założyć zupełnie nową, pod nową nazwą. Okazało się jednak, że opcja "atomowa" nie będzie potrzebna.
Wygląda na to, że z całego ambarasu prawdopodobnie wyciągnęły mnie dwie rzeczy:
- dobra wola administratorów :-)
- wcześniejsze puszczenie w świat informacji o rebrandingu
Być może zaważył też fakt, że korzystałem onegdaj z płatnych reklam na Facebooku. Na promocję nie wykładałem oczywiście bajońskich sum, ale jakieś drobne pieniądze zapłaciłem. Niewykluczone, że użytkownik który nie tylko korzysta z darmowych usług, ale też za pewne usługi zapłacił, jest w takiej sytuacji odrobinę inaczej przez firmę postrzegany i poświęca się mu nieco więcej uwagi.
Tak czy siak, dobrze się to wszystko skończyło :-)
Komentarze
Brak komentarzy...