Rękodzieło po kosztach

Rękodzieło po kosztach
Przez większość 2020 roku walczyłem z remontem.
Źle osadzone puszki elektryczne, krzywe ściany, łuszcząca się farba - człowiek walczy z tym wszystkim i szykuje się na różne budowlane niespodzianki. Normalna rzecz.Wierci się, kuje, szpachluje, maluje, klnie na geniuszy stawiających ściany po pijaku, ale w końcu przychodzi dzień gdy można odłożyć szpachelkę i pot obetrzeć z czoła. Bańki z farbą lądują w piwnicy, wiertarka w szafce w korytarzu, a człowiek szczęśliwy, że pokonał pułapki pozostawione przez komunistycznych budowlańców liczy w skrytości ducha, że już po wszystkim. Teraz zostaje już tylko ściągnąć mebelki, ustawić je i koniec katorgi. 
Czyżby? 
Jeśli pragniesz wykazać się patriotyzmem i chcesz wesprzeć rodzimą branżę meblarską, to się lepiej lecz. No, chyba że masz dużo czasu, pięniędzy i stalowe nerwy, to wtedy proszę bardzo.
Czasy oczekiwania są kosmicznie odległe od tego, co deklarują producenci w chwili zakupu. Do tego dochodzi niechlujstwo naszych "rzemieślników", sprzedających paździerz za ciężkie dukaty. No bo jak inaczej nazwać np. segment, na który czekasz 3 miesiące, a zamiast niego dostajesz instalację artystyczną z krzywo nawierconymi otworami, poplamionymi i zniszczonymi białymi płytami HDF, które próbujesz ratować malując je samodzielnie sprayem i z koślawymi drzwiami szafy, które nigdy nie zamkną się poprawnie?
Takich kwiatków było oczywiście więcej.
Przeczołgany zatem wielokrotnie przez naszą "branżę paździerzową", bo tak to się chyba powinno nazywać, postanowiłem brać sprawy w swoje ręce za każdym razem, gdy tylko będzie mi na to pozwalał park maszynowy, dostępne materiały i moje umiejętności. Takim oto sposobem powstał mały regał wypełniający pustą ścianę mojego pokoju. Kosztował mnie w sumie kilka godzin pracy (poświęconych głównie oczekiwaniu aż farba wyschnie) i 43,90 zł.
Kosztorys całej awantury wyglądał następująco:
17,90 zł - nowa skrzynka na owoce;
14 zł - wysyłka skrzynki;
8 zł - barwnik;
4 zł - wsporniki blatu
Co do skrzynki, to trafiłem też na używaną w kwocie 10 zł, ale niestety wymiary były odrobinę nie takie i musiałem zostać przy nowej. Do zrobienia regału wykorzystałem też pozostałe po remoncie wkręty, szarą farbę i odpadki zalegające w piwnicy. Jeśli  koszt mojej samoróbki porównać z podobnym mebelkiem krajowej produkcji, złożonym z czterech kawałków płyty wiórowej, kosztującym z wysyłką 130 zł i na którego trzeba czekać podobno nawet 47 dni, to można powiedzieć, że warto było się pobrudzić. 

Majsterkujmy towarzyszki i towarzysze!
Nie lękajmy się!

Komentarze
Brak komentarzy...
Podpis:
E-mail:
Strona WWW (bez http://):
Komentarz:
Pola z gwiazdką muszą być wypełnione. Email nie jest publikowany.